..
Ameryka na nowo Odkryta

52 | 65204
 
 
2009-10-16
Odsłon: 1379
 

Ameryka na nowo odkryta – tajemnice Aconcaguy

Być może byłeś na szczycie najwyższej góry obu Ameryk Aconcagua a może się tam kiedyś wybierasz, być może byłeś w Mendozie a jeśli nie to pewnie tam będziesz………czy wiesz jednak że…..
8 stycznia 1985 roku grupa argentyńskich alpinistów dokonała odkrycia które odmieniło ich życie. Właśnie wtedy z okazji 50 lecia klubu wspinaczkowego w Mendozie zorganizowano kilka wypraw na najwyższy szczyt Ameryki  Południowej, Aconcaguę. Program zakładał wejście na szczyt kilku wypraw różnymi drogami. Jedna z wypraw w składzie Gabriel A. Cabrera, bracia Fernando i Juan Carlos Pierobon oraz Alberto i Franco Pizzolon zakładała wejście drogą przez szczyt zwany Piramide i zejście pod osławioną południową ścianę i dalej wejście na szczyt centralny przez wierzchołek południowy.
W Mendozie poznajemy jednego z uczestników tej wyprawy. To Juan Carlos Pierobon, Argentyńczyk z włoskimi korzeniami, dziś dojrzały mężczyzna z dziecięcym błyskiem w oczach który typowy jest dla wszystkich pasjonatów. On słysząc o naszej podróży zaprasza nas do swojego domu. Czeka na nas wraz ze swoją żoną Laurą. Na stole pyszne argentyńskie wino, domowej roboty pomidory w słoiku, ser, pasta z karczochów i oliwki. Na ścianach zdjęcia z wielu górskich wypraw. Witamy się tak serdecznie, że od pierwszych chwil mam wrażenie jakbyśmy znali się do wieków.  
„To nie ja znalazłem mumie, to ona mnie zawołała” mówi dziś Juan Carlos i zaczyna swoją opowieść.
„8 stycznia 1985 roku na wysokości około 5300 m npm zmierzając na szczyt natrafiliśmy na coś co z odległości wyglądało na ptasie pióra i trawę. Dobrze pamiętam tą datę bo dwa dni wcześniej miałem urodziny. Żartowaliśmy nawet że to kondor. Kiedy podeszliśmy bliżej zobaczyliśmy coś białego z wyraźnym otworem i kawałkami materiału. „Mumia” wykrzyknął jeden z nas, już nawet nie pamiętam kto i po tym zapadała długa cisza” – mówi Juan Carlos.  
Oszołomieni wspinacze nie mieli pojęcia co zrobić i zrobili jedynie kilka zdjęć. Wtedy jak mówi jeden z archeologów badających mumię chłopca zrobili najlepszą rzecz z możliwych czyli, nie zrobili nic. Nie zamierzali jednak przerywać wyprawy. Celem był główny wierzchołek Aconcaguy i nadal chcieli go zdobyć. Niestety wtedy przyszło załamanie pogody. Powyżej znaleziska na wysokości około 5800 wspinacze zakładają obóz i czekają. Jeden dzień, dwa, trzy. Warunki fatalne, nie pozwalają wyruszyć do góry i wtedy zapada decyzja o odwrocie. „Widać szczyt nie miał być głównym celem tej ekspedycji” – mówi Juan Carlos.
Po dwudziestu dniach wszyscy wracają na miejsce znaleziska wraz z grupą badaczy pod przewodnictwem doktora Juana Schobingera.
Odnaleziona mumia to chłopiec w wieku około siedmiu lat. Ciało ozdobione rysunkami namalowanymi czerwonym pigmentem rośliny achiote. Badania laboratoryjne pozwalają z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że pochodził on z okolic Cusco. Zatem odległość jaką musiał pokonać mały chłopiec do miejsca swego przeznaczenia była niewiarygodna. Ponad 500 lat temu mały siedmioletni chłopiec pojony alkoholową chichą, odurzany liśćmi koki, w sandałkach plecionych z trawy, skóry i wełny alpaki dotarł na wysokość 5300 mnpm. Tam jego ciało owinięto ciasno tkaninami (niektórzy mówią, że to była przyczyna śmierci bo tkaniny zablokowały dopływ krwi i tlenu), ubrano go w rytualną tunikę i napojono sokiem z achiote bo badania wskazują, że to ostatni napój jaki spożyła ofiara.  Wśród tkanin znaleziono podobnie jak w innych sanktuariach wysokogórskich: figurki w kształcie ludzi ze złota, srebra i muszli spondylus z charakterystycznymi pióropuszami oraz figurki lamy.
Z takim orszakiem małe, siedmioletnie dziecko wyruszyło na spotkanie bogów bo cale inkaskie imperium powierzyło mu swój los.
Chłopiec prawdopodobnie umarł w wyniku wychłodzenia organizmu, choć w jego czaszce znaleziono spory otwór. Jednak dziś twierdzi się, że prawdopodobnie jest on wynikiem późniejszych lawin.
Badania na innych andyjskich szczytach  choćby Llullailaco czy Ampato, na których były inkaskie sanktuaria wskazują na to, że zwykle w miejscu „Santuarios de Altura” składano więcej niż tylko jedna ofiarę. Jedna z teorii mówi o tym, że dzieci te były strażnikami inkaskiego złota inna, że każde z dzieci zanosiło inne, bardzo konkretne posłanie do bogów. Często posłań było więcej, wiec więcej musiało też być ofiar.
Niestety brak finansów nie pozwala na dokładne badanie andyjskich szczytów i w związku z tym większość odkryć dokonuje się przez przypadek.
Czy siedmioletni chłopiec jest jedyną mumią która została złożona na stokach góry Aconcagua? Mało prawdopodobne. Zatem jakie jeszcze tajemnice kryje najwyższa z gór obu Ameryk?
 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 
iza sapuła 2009-11-01 22:51:59
Dzieki Lukasz i do zobaczenia -pewnie gdzies na szlaku :).
Góral Świętokrzyski 2009-11-01 21:10:44
Powodzenia w dalszym odkrywaniu tego co znane i nieznane...dzięki za równą walkę:)


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd